W krainie, która była snem, strumienie się przeplatały, hucząc z wiosennej radości. Wpadały do studzienek na łące i płynęły pod ziemią. Do tej tajemnej głębi lubiłam wrzucić kamyk i po odgłosach zastanawiać się, co się z nim stało. W kałużach bez odbicia nieba jak zatopione we szkle stały liście babki i trawy, które przetrwały pod śniegiem. Grudki tego ostaniego leżały gdzieniegdzie; najbardziej nietrwałe z diamentów. Po cóż miałabym je zbierać? Gleba nasiąkła tchnieniem wiosny. I wydaje mi sie, że słyszę pierwszego skowronka!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ten obraz przypomina mi bajkę, którą opowiadały mi siostry w dzieciństwie. Bajkę o siostrach, które wpadają do studni i spotykają je róże przygody. Oczywiście bajka z morałem. Zawsze lubiłam studnię i ich subtelną magię.
Pozdrawiam!
Liadan
to musiała być bardzo głęboka bajka :>
pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz