puszcza to sen

Author: red_noir /

We śnie widziałam puszczę.
„Wycofaj się! Drapieżne zwierzęta polują o zmierzchu, który w tym lesie nie ma końca”.
Weszłam między drzewa. Nigdy nie zrozumiem pragnienia, by tam być. Tam można być i nie można zarazem – wszystko dzieje się w ciemności, której nie przeniknę, jeżeli nie umrę, a wtedy na pewno jej nie przeniknę. Nie wiem, co dzieje się w tym śnie. Czy pożerają mnie dzikie zwierzęta? Czy kanibale cieszą się, że przejęli moją moc? Poszłam tam szukać kości. A może poszłam zostawić własne? Moja maleńka świadomość chce się dostać głębiej i dalej, ale inna część odmawia wstępu. To te pragnienia, które są z natury niespełnialne. Chcę się zatracić, zatracić i jeszcze raz zatracić. Choćby to była iluzja, chcę wejść do lasu. Coś mi wyszarpie duszę w ciemności. Wyszarpie ją jeszcze raz. Ponieważ niczego nie chcę zachować dla siebie. Duchy zwierząt tańczą pośród drzew. I wciąż pragnę nadawać im imiona i szukać pośród umarłych symboli, lecz z drugiej strony ja nie chcę wskrzeszać; to dzień zabijania. Moja dusza rozpłynęła się we mgle. Uwolniłam ją od siebie, od ciągłego stawiania granic. Pozostawiłam ją w domu drapieżników. Czekam, aż mnie znajdą, by mogła wyruszyć w dalszą wędrówkę - ku ciemności, do której zawsze lgnęła niby święty do swojego Boga.
I znowu fragment mnie odszedł do krainy snu. Część mnie zostaje tam każdej nocy, mknąc w nieznane czeluście. Słyszę:

W głąb, w głąb, podziemny świat, na czarnym koniu Morfeusza,
Ziemia ma kamienie, niebo gwiazdy, mknę odnaleźć zagubioną kość.

Szybciej, szybciej, w miękki sen, teraz już wiem, że bezpowrotny.
Znów się spóźniłam na Ostateczny Sąd.
Gdzie się podziały moje stare kości?

Już pewnie wszyscy czekają. Niecierpliwią się, to pewne.
Pan Bóg bębni palcami o stół. Wypalają się miliony kandelabrów.

Aż się denerwuję.
Tylko chwila dzieli mnie od wieczności, ale wiecznie ta chwila!

0 komentarze:

Prześlij komentarz